Właśnie zwolnili moją mamę z pracy za "kradzież"
Cześć, jest to mój rant na to co sie odwaliło dosłownie godzinę temu i po części nadzieja, że ktoś tutaj zna się/przechodził przez podobną sytuację i wie jak można coś takiego rozwiązać.
Mama miała w firmie XYZ 5 lat stażu, zaczynała jako pracownik produkcji i skończyła jak brygadzista. Praca nie była idealna ale właśnie "była". Już od jakiegoś czasu (ponad rok) moja mama strasznie się żaliła na atmosferę w pracy, nie była w stanie zapanować nad pastwą roboli którzy za wszelką cenę chceli tylko się opierdzielać. Były takie sytuację w tej firmie że prezes znajdował osoby pod wpływem walące drzemke, taki to był poziom patologii, który myślałem że ze świecą szukać w obecnych czasach.
Zadzwoniła dziś z rana moja mama aby się wyżalić że atmosfera jest dziś nie do zniesienia, każdy patrzy na nią z pogardą, poradziłem jej tylko aby ignorowała tych ludzi nie mając lepszego pomysłu na rozwiązanie problemu. Następny telefon był już z informacją o zwolnieniu. Powód zwolnienia byl taki że podejrzewają ją o kradzież pieniędzy z szatni. Ktoś nakablował że widział moją mamę zdenerwowaną jakby coś kradła, nie mam dokładnego info jak zostało jej to przedstawione ale już teraz mogę powiedzieć że TAKIE COŚ NIE MOGŁO MIEĆ MIEJSCA. Moja mama jest bardzo uczciwą kobietą która musi się wszystkiego sama dorobić, bez żadnych dróg na skróty.
Ale dobra, uznałem że to był znak i tak musiało być, zapytałem tylko jakie ma wypowiedzenie aby się upewnić że ma te 3mies na znalezienie pracy. Powiedziała mi, że podsuneli jej wypowiedzenie za porozumieniem stron, które w stresie i szoku podpisała. I teraz moje zasadnicze pytanie, czy jest jakikolwiek sens ubiegać się o swoje racje i rekompensate? Po wieloletnim stażu mama została bez pracy dosłownie z dnia na dzień za coś czego nie zrobiła. Prezes tylko powiedział, że to zwolnienie jest "dla Pani dobra psychicznego", bo on nie wie czy wierzyć czy nie, ale ludzie na pewno będą gadać, ponieważ już dziś praktycznie cała firma wie co się stało.
Moim zdaniem w idalnym scenariuszu powinna dostać wypowiedzenie 3 miesięczne i pójść na L4 od psychiatry z powodu niemożności wykonywania pracy w środowisku które uważa ną za złodzieja ( poza osobami które moją mame w to wrobiły). Tak to została bez pracy i bez pieniędzy.
Koniec rantu. Jeżeli ktoś zna wyjście z takiej sytuacji to proszę odezwij się w komentarzu czy na priv, jak wygodniej. Zapraszam oczywiście do dyskusji na temat jak toksyczne środowisko w pracy i zepsuci przełożeni mogą narobić ci więcej gówna niż tylko "złe samopoczucie"
Peace